Pierwsza lekcja przyszła jeszcze zanim opuściliśmy lotnisko: podróż to nie wakacje. To logistyka, czujność i nauka dźwigania większego ciężaru, niż wydawało się to możliwe, zarówno w plecakach, jak i odpowiedzialności. Dodajmy do tego codzienną ścieżkę dźwiękową kłócących się nastolatków, hormonalne wahania nastroju, jet lag, zmęczonych rodziców, stres i niepokój, a nagle idea "wymarzonej podróży" wygląda o wiele bardziej jak pełnoetatowy kurs mistrzowski w zakresie odporności.

Opuściliśmy Portugalię, najbezpieczniejszy kraj w Europie, gdzie nasi synowie dorastali w bańce życzliwości, pomocnych nieznajomych i niskiej przestępczości, nie dlatego, że przed czymś uciekaliśmy, ale dlatego, że chcieliśmy biec w kierunku tego, czego szkoła nie uczy. Nasze nastolatki są pewne siebie, ale pewność siebie bez ostrożności jest niebezpieczna. Mają wiedzę, ale wiedza bez osądu jest niepełna. Ta podróż to nasz ostatni duży impuls jako rodziców, aby pomóc im rozwinąć umiejętności, które będą miały znaczenie w następnej gospodarce.

Każde pokolenie staje przed własnymi wyzwaniami. Nasze przeżywa przejście od gospodarki opartej na wiedzy, w której przechowywanie i przywoływanie informacji gwarantowało kiedyś wygodną karierę, do gospodarki opartej na inteligencji, świata opartego na sztucznej inteligencji, w którym wartość pochodzi z kreatywności, zdolności adaptacyjnych, inteligencji emocjonalnej i zdolności do pracy obok automatyzacji.


Dyplomy uniwersyteckie nie gwarantują już pracy. Absolwenci często opuszczają uczelnie z długami i przestarzałymi treściami, konkurując z tymi, którzy wybrali praktyki lub alternatywne ścieżki z doświadczeniem w świecie rzeczywistym. To, co pozostaje rzadkie, a zatem cenne, to umiejętności ludzkie: osąd, etyka, więź i innowacyjność. To jest program nauczania, na który stawiamy.

Peru to tylko pierwszy przystanek. Przed nami Boliwia, Chile i Argentyna, a następnie Azja: Tajlandia, Laos, Kambodża, Wietnam, Chiny, Japonia i Indonezja. Każdy kraj to nie tylko miejsce docelowe, ale także klasa.

W Ameryce Południowej nasi chłopcy spędzą czas na wolontariacie, budując szkoły i domy komunalne w Peru i Buenos Aires. Nauczą się, że bycie częścią społeczności oznacza pokazywanie się, poświęcanie czasu i wysiłku oraz pracę na rzecz czegoś większego niż oni sami.

W Azji będą pracować na farmach, wspierać projekty edukacyjne i ćwiczyć sztukę wymiany: praca za jedzenie i wyżywienie, wkład za przynależność. Nie chodzi o tanie podróżowanie. Chodzi o uczenie, że oddawanie jest częścią bycia obywatelem świata. Wolontariat stawia ich ramię w ramię z mieszkańcami, a nie jako turystów.

Podróże zapewniają zapierające dech w piersiach krajobrazy i niezapomniane chwile, ale wymagają również dyscypliny i świadomości. Każda przeprowadzka, często co dwa do czterech dni, jest jak pakowanie domu. Każde nowe miasto wymaga umiejętności organizacyjnych, planowania i zdolności adaptacji, gdy coś pójdzie nie tak.

A w Azji lekcja zmienia się ponownie: spowolnienie. Medytacja na buddyjskich odosobnieniach, nauka uspokajania pędzącego umysłu i radzenia sobie ze strachem, cyfrowy detoks i kontrolowanie oddechu w sytuacjach stresowych. To umiejętności, których nie da się nauczyć na tablicy.

Chcemy, aby nasi synowie praktykowali przedsiębiorcze nastawienie, dostrzegając możliwości i ucząc się na błędach. Ocena ryzyka, ważenie wyborów i ostrożne działanie w nieznanych miejscach. Szacunek dla nowych kultur. Prawdziwa kreatywność i nieszablonowe myślenie, rozwiązywanie problemów przy ograniczonych zasobach. Czas, decyzje finansowe i odpowiedzialność za budżet, zarządzanie pieniędzmi, kompromisy i niezależność. Sprzedaż i negocjacje bez bycia nachalnym, od taksówek po przewodników turystycznych. Opowiadanie historii z wykorzystaniem dowodów, przekształcanie własnego doświadczenia w wiarygodność i głos. Tworzenie sieci kontaktów międzykulturowych, budowanie mostów z ludźmi z różnych środowisk. Regulacja emocji pod presją, radzenie sobie ze stresem, jet lagiem, kłótniami i niepowodzeniami. Korzystanie z AI i prostych narzędzi, planowanie, tłumaczenie, prowadzenie dziennika, śledzenie i refleksja. Oddawanie, zrozumienie, że wartość jest tworzona nie tylko przez to, co bierzesz, ale także przez to, co wnosisz.

To nie są "miłe dodatki". Są to umiejętności przetrwania w prawdziwym świecie i przyszłej gospodarce.

W tej podróży nie chodzi tylko o nich. Chodzi również o nas. To ostatnie wielkie hurra praktycznego rodzicielstwa, zanim nasi synowie wyruszą na własne ścieżki. Wiemy, że nie możemy kontrolować każdej sytuacji. Wiemy też, że bez dyskomfortu nie ma rozwoju.

Więc akceptujemy kłótnie, stres późno w nocy, zmiany wolontariuszy, ciężkie torby i chwile strachu, ponieważ to są prawdziwe lekcje.

Kontynuując pisanie dla The Portugal News, będę dzielić się historiami o reinwencji, przedsiębiorczości, edukacji i przyszłości pracy, nie z sal konferencyjnych, ale z rynków, farm, miejsc wolontariatu i przejść granicznych. Droga będzie trudna, ale lekcje będą prawdziwe.

Nie odwracamy się od Portugalii. Pozostaje ona naszą kotwicą, miejscem, które dało naszym dzieciom bezpieczeństwo, życzliwość i mocne fundamenty. Ale na razie oddalamy się, aby świat mógł stać się ich nauczycielem. A kiedy wrócimy, zabierzemy ze sobą Portugalię, ale będziemy silniejsi, mądrzejsi i jeszcze bardziej połączeni z globalną społecznością.